Opis forum
Tutaj jest opowiadanie Samhar. Jest to opowiadanie mojego autorstwa.
Samhar
Po długich latach walka orków i Krwawych Elfów wreszcie zapanował pokój. Wszyscy żyli w pokoju i harmonii, aż do dziś....
Tego dnia zabił dzwon. To nie był dzwon na ćwiczenia, lecz na przygotowanie do walki. Niestety większość wojowników było początkującymi. Miasteczko było małe.
Nie miało wielu wojowników, lecz było bardzo możne po wojnie.
-Wszyscy do walki!-Zachęcał do walki kapitan.-Wygramy tą walkę!
Lecz Orkowie mieli przewagę liczebną i zaskoczyli Elfów. Był tam też Krwawy Elf Adelfag. Walczył dobrze, ale wszyscy uciekli do stolicy. Adelfag ze swoim przyjacielem uciekł do najbliższego miasta portowego...
********************************************************************
Po kilku dniach wędrówki dotarli na miejsce. Okazało się, że wszystkie statki odpływają do Umbadii. Ashwen jest nękany przez Orków.
-Witam was w mieście Rotypa. Możemy dać wam pokój za jedyne 10 sztuk miedzi!
-Powitał Bohaterów Wartownik przy bramie.
-Dziękujemy, ale nie. Chcemy zaciągnąć się do wojska. Odpowiedział mu Adelfag.
-A to dobrze. Masz tutaj list polecający do kapitana Argemen'a. Dzięki niemu dostaniecie się do wojska natychmiast.
-Dobrze.
I poszli do Argemen'a. Okazało się, że Argemen jest Krwawym Elfem tak jak Nasi Bohaterowie. Nagle usłyszeli Róg. To nie był elficki, Krasnoludzki czy ludzki Róg. To był orkowy róg.
-Dobrze. Wy dwaj razem ze mną pójdziecie na wieżę i będziecie ostrzeliwać orków z wieży.
W tym momencie balisty wystrzeliły. Plany w diabli wzięły, bo wieża spadła. Teraz żołnierze walczyli tam gdzie chcieli. Adelfag strzelał z łuku, ale jego przyjaciel go popchnął i krzyknął: „Uważaj Kusznik!” I niestety bełt przeszył jego serce. Nagle doskoczył do nich mroczny elf i strzelił do orka i powiedział: „Tu jesteś”. I strzelił orkowi prosto w oko.
-Przepraszam, za twojego przyjaciele, ale nie mogłem strzelić z tamtej pozycji. Powiedział Mroczny elf
- Nazywam się Ardemnem.
-Witam cię, jestem Adelfag. Odparł mu Adelfag.
-A ja Argemen.
-Dobrze. Jestem kapitanem pobliskiego miasta. Przybyliśmy z pomocą i mamy szansę wygrać.
Dalej walka toczyła się. Po długim boju wygrali elfowie.
-Miasto w ruinach. Teraz możemy stąd odejść. Powiedział Argemen.
-To zapraszam do mojego miasteczka. Zaproponował Ardemnem.
-Dobrze. Odparli mu Adelfag i Argemen.
Po krótkiej drodze dotarli do małego miasteczka. Praktycznie wioski. Ale Nie było tam cywili. Byli tam tylko magowie i wojownicy.
-Dlaczego tutaj nie ma cywili? Zapytał Argemen. Ale nagle wszystko stało się jasne, białe. Obudził się jakimś podziemiu. Był tam Adelfag i garstka żołnierzy.
-Wreszcie się obudził. Powiedział jeden z żołnierzy. -Mówisz, że on m być kapitanem?
-Tak. Odpowiedział Adelfag.- Ale jeśli się zgodzi.
-Ale o co chodzi? Spytał się Argemen. -Co się stało?
-Spadająca wieża cię przygniotła jednym głazem i straciłeś przytomność. Odpowiedział mu ten żołnierz.
-To do boju! Krzyknął kolejny rycerz.
-Nie, czekajcie. Omówmy taktykę. Ja wyjdę z białą flagą i powiem im coś. Kiedy się na mnie rzucą wyjdziecie ze swoich pozycji...
Argemen wyszedł z białą flagą i podszedł do orków. Złamał tą flagę, a ork się go zapytał:
-Gdzie reszta twojego wojska żołnierzyku?
-Zabiłem ich, ponieważ was się bali. A ja wyszedłem z białą flagą, dlatego, że wszystkich was bym nie pokonał. Ale skoro z was takie szumowiny dam głowę,że zabił bym połowę z was.
-Tak? To pokonaj nas i daj głowę! I Orkowie rzucili się na niego. Ze swoich pozycji wybiegła garstka rycerze, i utworzyli klin. Połowa z ocalałych zginęła od strzał. Kolejna ćwierć zginęła od mieczy. A Ostatnia ćwierć zrobiła odwrót taktyczny. Argemen Walczył z najlepszymi orkami. Zabił wielu z nich, ale miał już wiele ran. Teraz walczył z samym kapitanem. Stary mosiężny oburęczny miecz orka, kontra lekki miecz elfa. Ork zadawał ciosy głównie po łopatkach. Dlatego Argemen wykozystał szansę kiedy ork sie zamachiwał, on wbił mu w serce miecz. Bez problemu przebił zbroję. I Usłyszał róg kawalerii ze stolicy. I Tak miasteczko (a raczej pozostali rycerze) przeżyli.
-Chodźcie z nami do stolicy. Zaproponował Dowódca Kawalerii.
-Zgoda powiedzieli pozostali rycerze, ale Argemen i Adelfag powiedzieli:
-My tu zostajemy.
Pewnego dnia Koło ruin tego miasteczka przeszedł ktoś podobny do wróżbity. Szedł bardzo wolno, a Argemen i Adelfag Patrzyli na niego.
-Nienawidzę wróżbitów. Oni mówią pół zdaniami i odpowiadają pytaniem na pytanie.
Powiedział Argemen.
-Ale on może na pomóc.
Podeszli do wróżbity.
-Czy wiesz wróżbito jak zabić orków? Zapytał Argemen.
-A czy wiesz, jak zabić muchę? Odpowiedział mu wróżbita.
-O nie znów się zaczyna. I zanim Argemen powiedział coś jeszcze wróżbita dodał:
-Pobliska góra...
Wiec poszli na tą górę, po kolejne wskazówki. Po drodze spotkali wiele zwierząt, które ich atakowały. Jednak na szczycie czekała na nich pusta zbroja i ich zaatakowała. Rzuciła się na Adelfag'a z toporem oburęcznym i na dodatek obusiecznym. Zablokował i zbroja uderzyła do łokciem w głowę. Padł oszołomiony. Argemen zaatakował od tyłu. Przebił zbroję, a zamiast niej, ukazał się jakiś zombie.
Uderzanie w niego nic nie dawało. Nagle zobaczył jakąś sceną ale przymgloną. Widział jak jakiś człowiek przebija tego (wtedy człowieka) człowieka trzy razy nożem. Jak się ocknął zombi był przy nim i zobaczył sztylet wbity w jego ciało. Wyjął go i znów dźgnął. Zombi się spojrzał na sztylet i pokazał jeden palec. Zaatakował drugi raz. I trzeci Zombi znika. Adelfag się ocknął.
-Co się stało? Gdzie ta zbroja? Zapytał Adelfag.
-Zbroja zamieniła się w zombie.
-Aha...
Wróżbita nagle z teleportował się koło nich i powiedział:
-Dobrze przeszliście pierwszą próbę. Jest tu też jeden ork, który szuka odpowiedzi, jak zgładzić elfów, a ty szukasz informacji, jak zgładzić orków. Na końcu wyzwania jest monolit odpowiedzi i tam poznasz prawdę. Idź do jaskini na północnym urwisku tej skały. I zniknął. Argemen z Adelfagiem poszli do tej jaskini. Gdy weszli, z ciemnego zakątka wyłonił się jakiś kapitan orków i wbił miecz w plecy Adelfag'a i uciekł.
-mogę jakoś pomóc? Zapytał Argemen.
-Pomścij mnie. I zmarł.
-Dobrze.
Argemen poszedł dalej myśląc o ostatniej prośbie jego kompana. Nagle pojawiła się jakaś czarownica, która wyglądała jak zombie. Rany kłute nic jej nie robiły. Spróbował ran ciętych. Zabił ją. Zobaczył jakiś fresk i orka. Zaczął bić się z orkiem. Ork był bardzo silny, dlatego jego ciosy były ciężkie do sparowania. Argemen uderzył pięścią w jego żebra. Ork się przewrócił. Argemen przytknął miecz do gardła orka.
-Proszę nie zabijaj! Krzyknął ork.
-Zabiłeś mojego przyjaciele i pewnie wiele krwawych elfów. Więc w imię Wielkiego króla krwawych elfów zabijam cię! I pomszczę mojego przyjaciela!
Szybkim ruchem ściął orkowi głowę. Podszedł do fresku i dotknął go. Przeniósł się do jakiejś białej komnaty. Zobaczył tam wróżbitę.
-Widzę, że jesteś godny. Czy chcesz, abyś posiadł moc magiczną?
-Tak. I chcę się dowiedzieć, jak pokonać orków.
-Pokonasz go siłą swojego wojska. I Argemen ocknął się w jakimś zamku...
Oceńcie.
Samhar-Tak świat został nazwony przez elfów.
Avden-Kontynent krwawych elfów.
Offline